Jak widać na załączonych zdjęciach generalnie budowałem basen tylko za wcześnie wpuściłem wodę....Ekipa walcząc z siłami natury, korzystając z lepszej/bardziej suchej pogody oraz mocnej strażackiej motopompy kontynuowała murowanie żeby pod koniec lutego zająć się docieplaniem.
Do tego żeby było śmieszniej w połowie lutego 2013 dowiedzieliśmy się że nie dostaniemy kredytu w banku w którym dostaliśmy kredyt na ziemię (warunkiem startu w programie RnS było "posiadanie" ziemi). Jak się okazało zmiany które zrobiliśmy (za które zapłaciliśmy dodatkowe pieniądze architektowi adaptującemu), a co za tym idzie powierzchnia jaką straciliśmy było na marne. Nie jestem przekonany czy to był dobry krok, ponieważ z tym można było poczekać do wiosny, ale kierbud przyklepał że można, temperatury były delikatnie powyżej zera i kontynuowali.
Poszedł dysperbit na to styropian i siatka z klejem. Jak to na zdjęciach powyżej widać fundamenty przestały sobie w wodzie do wiosny, pomimo iż był zrobiony drenaż, niestety nie było jego ujścia. Dogadać się z odpowiednimi urzędami w PL to cud, tak więc nikt nic nie uradził i nikt nie wiedział kto może podjąć taką decyzję.
Chodziło o pozwolenie na umieszczenie ujścia drenażu z działki przez drogę, do strużyny która biegnie sobie wzdłuż tej drogi.
W takiej postaci budowa przeleżakowała do jesieni.
Nadmienię że w tym czasie cały czas usilnie staraliśmy się o kredyt. Przemaglowaliśmy 6 różnych banków. Trafiliśmy na niekompetentnych ludzi - w jednym z banków kobieta nie złożyła wniosku przez dwa miesiące... Dobrze że swoją drogą uruchomiłem ścieżkę w innym banku. Tutaj z kolei zrobiły się schody bo staraliśmy się o kredyt za wcześnie (do 10 miesięcy od wzięcia tego kredytu na działkę) i odmówili. Zdążyło minąć te 10 miesięcy i finał finałów ten właśnie bank udzielił nam kredytu.
W związku z brakiem kasy na działania ekipa nie pracowała dalej - mieliśmy nierozliczony etap pierwszy.
A tak na poważnie przyrównałem wysokość ścianek fundamentowych i po badaniach organoleptycznych wyszło że jestem o jeden kanold niżej.
Tak być nie mogło!
Ze względów organizacyjno-sprzętowo-logistycznych poprosiłem ekipę o wymurowanie jeszcze jednej warstwy bloczków, aby zrównać się z sąsiadem.
Teraz stwierdzam, że dobrze się stało i jedynie żałuję że nie trafiłem na forum samorobów wcześniej, bo zmobilizowałbym się pogotowie kanalizacyjne Warszawa wcześniej, pożyczkę na materiały zorganizowało by się po rodzinie do czasu udzielenia kredytu przez bank, a tymczasem przez lato zrobiłbym murarkę pod dach.
No ale cóż - tak się nie stało. W między czasie po lecie musiałem pojechać trochę wypielić zasypane fundamenty, bo zarosły zielskiem naniesionym przez wiatr z pola.
W czasie naszych batalii (para)bankowych działeczka obok naszej się sprzedała i gdy my tu gadu-gadu w bankach sąsiad własnymi siłami z teściem w ciągu 2,5 miesiąca wybudowali stan zero
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz