Budowanie już wciągnęło. Generalnie jestem człowiekiem, któremu majsterkowanie we wszelakiej postaci nie jest obce. Wykształciłem się na logistyka / managera produktu. A zamiast pracować w wyuczonej dziedzinie, pomimo iż logistykę uwielbiam, otworzyłem serwis telefonów komórkowych i z tego żyję. A w tej materii jestem samoukiem od zera absolutnego, ale uzdrawianie telefonów sprawia mi niesamowitą frajdę i komórkami interesuję się od momentu ich wejścia na polski rynek - cóż poradzić
załaczniki nie dziąłają - a tak poza tym - przyjdzie taki moment że bedziesz miał dość, bedziesz tak zmeczony że......wtedy najlepiej wziąść sobie trzy dni wolnego, znaleźć partnera, zaopatrzyć się w gorzołkę i 3 dni nie trzeźwieć - o dziwo regeneruje siły - +10 do many +50 do życia.
Tak więc podsumowując, jeśli nauczyłem się elektroniki precyzyjnej bez wiedzy teoretycznej, sądzę że budowlanka z odpowiednim... A tak jak piszecie stawianie kolejnych warstw bloczków będzie sprawiało niesamowitą radość - to pewne!
W związku z masakryczną sytuacja wodną na mojej działce praktycznie przez cały rok starałem się o uzgodnienie i zatwierdzenie kwestii podłączenia mojego drenażu rurą przez drogę do cieku wodnego biegnącego wzdłuż tej drogi.
Chodziło o przekopanie dołu i posadzenie w nim rury odprowadzającej wodę z drenażu.
Jak zwykle bywa podczas rozmów z urzędami gmin, spółkami wodnymi itp przez 8 miesięcy nic nie udało się uradzić.
Po zaprzęgnięciu w to znajomości, w ciągu kilku dni miałem papier - decyzję pozytywną o możliwości podłączenia drenażu.
Mając glejt w ręce zacząłem napierać na gminę o możliwość przeprowadzenia takiej operacji koniecznie jeszcze przed zimą.
Jak się okazało na tej mojej dróżce piaszczystej, acz ubitej trzeba było wypełnić wniosek o zajęcie pasa drogi, opisać roboty jakie będą wykonane, zaprojektować objazd dla samochodów (gdzie mniej więcej 2-4 sztuki na dobę jeżdżą tą drogą i co lepsze, mogą wjechać od drugiej równoległej ulicy )
Poza tym zostałem zrażony przez drogowca zajmującego się tymi tematami w gminie i może i dobrze się stało.
Bo mój napór skierował się na Zakład Usług Komunalnych. Wykonałem projekt podłączenia kanalizacji i wody na moją działkę, aby przy okazji robienia wykopu i zajęcia pasa drogi rzucić rurę do rzeczki
Kontynuując relację w międzyczasie (listopad) przyszła pora na kanalizę podposadzkową oraz posmarowanie dobudowanej warstwy bloczków dysperbitem.
wtorek, 24 października 2017
czas
Jak widać na załączonych zdjęciach generalnie budowałem basen tylko za wcześnie wpuściłem wodę....Ekipa walcząc z siłami natury, korzystając z lepszej/bardziej suchej pogody oraz mocnej strażackiej motopompy kontynuowała murowanie żeby pod koniec lutego zająć się docieplaniem.
Do tego żeby było śmieszniej w połowie lutego 2013 dowiedzieliśmy się że nie dostaniemy kredytu w banku w którym dostaliśmy kredyt na ziemię (warunkiem startu w programie RnS było "posiadanie" ziemi). Jak się okazało zmiany które zrobiliśmy (za które zapłaciliśmy dodatkowe pieniądze architektowi adaptującemu), a co za tym idzie powierzchnia jaką straciliśmy było na marne. Nie jestem przekonany czy to był dobry krok, ponieważ z tym można było poczekać do wiosny, ale kierbud przyklepał że można, temperatury były delikatnie powyżej zera i kontynuowali.
Poszedł dysperbit na to styropian i siatka z klejem. Jak to na zdjęciach powyżej widać fundamenty przestały sobie w wodzie do wiosny, pomimo iż był zrobiony drenaż, niestety nie było jego ujścia. Dogadać się z odpowiednimi urzędami w PL to cud, tak więc nikt nic nie uradził i nikt nie wiedział kto może podjąć taką decyzję.
Chodziło o pozwolenie na umieszczenie ujścia drenażu z działki przez drogę, do strużyny która biegnie sobie wzdłuż tej drogi.
W takiej postaci budowa przeleżakowała do jesieni.
Nadmienię że w tym czasie cały czas usilnie staraliśmy się o kredyt. Przemaglowaliśmy 6 różnych banków. Trafiliśmy na niekompetentnych ludzi - w jednym z banków kobieta nie złożyła wniosku przez dwa miesiące... Dobrze że swoją drogą uruchomiłem ścieżkę w innym banku. Tutaj z kolei zrobiły się schody bo staraliśmy się o kredyt za wcześnie (do 10 miesięcy od wzięcia tego kredytu na działkę) i odmówili. Zdążyło minąć te 10 miesięcy i finał finałów ten właśnie bank udzielił nam kredytu.
W związku z brakiem kasy na działania ekipa nie pracowała dalej - mieliśmy nierozliczony etap pierwszy.
A tak na poważnie przyrównałem wysokość ścianek fundamentowych i po badaniach organoleptycznych wyszło że jestem o jeden kanold niżej.
Tak być nie mogło!
Ze względów organizacyjno-sprzętowo-logistycznych poprosiłem ekipę o wymurowanie jeszcze jednej warstwy bloczków, aby zrównać się z sąsiadem.
Teraz stwierdzam, że dobrze się stało i jedynie żałuję że nie trafiłem na forum samorobów wcześniej, bo zmobilizowałbym się pogotowie kanalizacyjne Warszawa wcześniej, pożyczkę na materiały zorganizowało by się po rodzinie do czasu udzielenia kredytu przez bank, a tymczasem przez lato zrobiłbym murarkę pod dach.
No ale cóż - tak się nie stało. W między czasie po lecie musiałem pojechać trochę wypielić zasypane fundamenty, bo zarosły zielskiem naniesionym przez wiatr z pola.
W czasie naszych batalii (para)bankowych działeczka obok naszej się sprzedała i gdy my tu gadu-gadu w bankach sąsiad własnymi siłami z teściem w ciągu 2,5 miesiąca wybudowali stan zero
Do tego żeby było śmieszniej w połowie lutego 2013 dowiedzieliśmy się że nie dostaniemy kredytu w banku w którym dostaliśmy kredyt na ziemię (warunkiem startu w programie RnS było "posiadanie" ziemi). Jak się okazało zmiany które zrobiliśmy (za które zapłaciliśmy dodatkowe pieniądze architektowi adaptującemu), a co za tym idzie powierzchnia jaką straciliśmy było na marne. Nie jestem przekonany czy to był dobry krok, ponieważ z tym można było poczekać do wiosny, ale kierbud przyklepał że można, temperatury były delikatnie powyżej zera i kontynuowali.
Poszedł dysperbit na to styropian i siatka z klejem. Jak to na zdjęciach powyżej widać fundamenty przestały sobie w wodzie do wiosny, pomimo iż był zrobiony drenaż, niestety nie było jego ujścia. Dogadać się z odpowiednimi urzędami w PL to cud, tak więc nikt nic nie uradził i nikt nie wiedział kto może podjąć taką decyzję.
Chodziło o pozwolenie na umieszczenie ujścia drenażu z działki przez drogę, do strużyny która biegnie sobie wzdłuż tej drogi.
W takiej postaci budowa przeleżakowała do jesieni.
Nadmienię że w tym czasie cały czas usilnie staraliśmy się o kredyt. Przemaglowaliśmy 6 różnych banków. Trafiliśmy na niekompetentnych ludzi - w jednym z banków kobieta nie złożyła wniosku przez dwa miesiące... Dobrze że swoją drogą uruchomiłem ścieżkę w innym banku. Tutaj z kolei zrobiły się schody bo staraliśmy się o kredyt za wcześnie (do 10 miesięcy od wzięcia tego kredytu na działkę) i odmówili. Zdążyło minąć te 10 miesięcy i finał finałów ten właśnie bank udzielił nam kredytu.
W związku z brakiem kasy na działania ekipa nie pracowała dalej - mieliśmy nierozliczony etap pierwszy.
A tak na poważnie przyrównałem wysokość ścianek fundamentowych i po badaniach organoleptycznych wyszło że jestem o jeden kanold niżej.
Tak być nie mogło!
Ze względów organizacyjno-sprzętowo-logistycznych poprosiłem ekipę o wymurowanie jeszcze jednej warstwy bloczków, aby zrównać się z sąsiadem.
Teraz stwierdzam, że dobrze się stało i jedynie żałuję że nie trafiłem na forum samorobów wcześniej, bo zmobilizowałbym się pogotowie kanalizacyjne Warszawa wcześniej, pożyczkę na materiały zorganizowało by się po rodzinie do czasu udzielenia kredytu przez bank, a tymczasem przez lato zrobiłbym murarkę pod dach.
No ale cóż - tak się nie stało. W między czasie po lecie musiałem pojechać trochę wypielić zasypane fundamenty, bo zarosły zielskiem naniesionym przez wiatr z pola.
W czasie naszych batalii (para)bankowych działeczka obok naszej się sprzedała i gdy my tu gadu-gadu w bankach sąsiad własnymi siłami z teściem w ciągu 2,5 miesiąca wybudowali stan zero
klasycznie
Jak klasyczna polska rodzina w 2011 roku z małżonką zaczęliśmy myśleć o powiększeniu metrażu do życia. Aktualne 41m2 w bloku na parterze, jest przytulne, ale zaczęło robić się coraz mniejsze. Nadmienię, że skład naszej rodziny na tamten czas to 2+1.
Udaliśmy się na targi mieszkaniowe organizowane w Poznaniu aby zaczerpnąć świeżych informacji z rynku deweloperskiego. Oczom naszym ukazał się las ... las ofert mieszkań na obrzeżach miasta w abstrakcyjnie dziwnych cenach oraz las ofert domków bliźniaczych, szeregowych itp również w dziwnie wysokich cenach. Może nie będę szczegółowo opisywał, bo to forum budowlane, ale można by niezły poradnik z tego napisać.
W efekcie działań kredytowych w dość szybkim czasie musieliśmy znaleźć projekt.
Wybór padł na.
Na ich stronie dostępna jest tylko wersja z garażem jednostanowiskowym.
W wyniku partactwa doradców, analityków i pozostałych patałachów tam pracujących musiałem z powrotem zmniejszyć garaż o powiększone 80cm (zostawiłem bramę 5m), ponieważ wymiary były nadal za duże na RnS (nadmienię że program był do końca 2012, a ja zmian dokonywałem na początku 2013 (!) Po otrzymaniu nowego PnB uwzględniającego zmniejszone wymiary domu do roboty wkroczyli murarze z wykopem rowów pod ławy. Na dno został wylany chudziak.
I tu pojawił się pierwszy zonk architekta adaptującego który najpewniej pokpił sobie z badań gruntu, ponieważ rowy wykopano jak projekt nakazał na 80cm i oczom naszym ukazała się woda. Od tego momentu było pod górkę. Motopompy nie dawały na dłuższą metę rady, więc Kierbud podjął decyzję o laniu ław fundamentowych zimą w temperaturach oscylujących między 0-5st C. Zamówiliśmy beton B30, motopompy dały z siebie wszystko i gdy one wydalały wodę z wykopu do strużyny biegnącej po drugiej stronie drogi pompa z betonem zalewała zbrojenie.
Zakupiony projekt został delikatnie zmodyfikowany. Mianowicie rozszerzyliśmy salon kosztem tarasu, z filara konstrukcyjnego na tarasie zrobiliśmy element małej architektury niepołączony z budynkiem (bo nie mieścił się w liniach zabudowy ), pomieszczenie nad garażem stało się strychem nieużytkowym, aby sprostać Rodzina na Swoim oraz pierwotnie rozszerzyłem garaż o 80cm (więcej się nie zmieściło) i bramę garażową do 5m.
Nastąpiły szybkie kalkulacje, spotkanie z doradcą kredytowym, znowu szybkie kalkulacje i stwierdziliśmy, że jak mieszkania w deweloperce są w takich cenach to my się za tyle wybudujemy i będziemy mięli skrawek naszej ziemi na ziemi i więcej metrów gratis i brak problemów z miejscami parkingowymi w garażach podziemnych na konie mechaniczne. Skoro i tak aby mieszkać wygodniej trzeba się wyprowadzić pod Poznań to już lepiej z własną ziemią!
I tak aby wybrać to najdogodniejsze miejsce wykonaliśmy objazd po podpoznańskich wioskach dookoła oceniając lokalizacje, infrastrukturę, dostęp do szkół, dojazd do centrum i te pe.
Padło na Skórzewo, znaleźliśmy nieforemne 689m2 w przystępnej cenie, zaledwie 15km od dotychczasowego miejsca zamieszkania.
Działka jest narożna, mamy z dwóch stron ulice, przy jednej kanalizę już w drodze, prąd już w skrzynce na działce.
Udaliśmy się na targi mieszkaniowe organizowane w Poznaniu aby zaczerpnąć świeżych informacji z rynku deweloperskiego. Oczom naszym ukazał się las ... las ofert mieszkań na obrzeżach miasta w abstrakcyjnie dziwnych cenach oraz las ofert domków bliźniaczych, szeregowych itp również w dziwnie wysokich cenach. Może nie będę szczegółowo opisywał, bo to forum budowlane, ale można by niezły poradnik z tego napisać.
W efekcie działań kredytowych w dość szybkim czasie musieliśmy znaleźć projekt.
Wybór padł na.
Na ich stronie dostępna jest tylko wersja z garażem jednostanowiskowym.
W wyniku partactwa doradców, analityków i pozostałych patałachów tam pracujących musiałem z powrotem zmniejszyć garaż o powiększone 80cm (zostawiłem bramę 5m), ponieważ wymiary były nadal za duże na RnS (nadmienię że program był do końca 2012, a ja zmian dokonywałem na początku 2013 (!) Po otrzymaniu nowego PnB uwzględniającego zmniejszone wymiary domu do roboty wkroczyli murarze z wykopem rowów pod ławy. Na dno został wylany chudziak.
I tu pojawił się pierwszy zonk architekta adaptującego który najpewniej pokpił sobie z badań gruntu, ponieważ rowy wykopano jak projekt nakazał na 80cm i oczom naszym ukazała się woda. Od tego momentu było pod górkę. Motopompy nie dawały na dłuższą metę rady, więc Kierbud podjął decyzję o laniu ław fundamentowych zimą w temperaturach oscylujących między 0-5st C. Zamówiliśmy beton B30, motopompy dały z siebie wszystko i gdy one wydalały wodę z wykopu do strużyny biegnącej po drugiej stronie drogi pompa z betonem zalewała zbrojenie.
Zakupiony projekt został delikatnie zmodyfikowany. Mianowicie rozszerzyliśmy salon kosztem tarasu, z filara konstrukcyjnego na tarasie zrobiliśmy element małej architektury niepołączony z budynkiem (bo nie mieścił się w liniach zabudowy ), pomieszczenie nad garażem stało się strychem nieużytkowym, aby sprostać Rodzina na Swoim oraz pierwotnie rozszerzyłem garaż o 80cm (więcej się nie zmieściło) i bramę garażową do 5m.
Nastąpiły szybkie kalkulacje, spotkanie z doradcą kredytowym, znowu szybkie kalkulacje i stwierdziliśmy, że jak mieszkania w deweloperce są w takich cenach to my się za tyle wybudujemy i będziemy mięli skrawek naszej ziemi na ziemi i więcej metrów gratis i brak problemów z miejscami parkingowymi w garażach podziemnych na konie mechaniczne. Skoro i tak aby mieszkać wygodniej trzeba się wyprowadzić pod Poznań to już lepiej z własną ziemią!
I tak aby wybrać to najdogodniejsze miejsce wykonaliśmy objazd po podpoznańskich wioskach dookoła oceniając lokalizacje, infrastrukturę, dostęp do szkół, dojazd do centrum i te pe.
Padło na Skórzewo, znaleźliśmy nieforemne 689m2 w przystępnej cenie, zaledwie 15km od dotychczasowego miejsca zamieszkania.
Działka jest narożna, mamy z dwóch stron ulice, przy jednej kanalizę już w drodze, prąd już w skrzynce na działce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)